Temat obrósł już w wiele mitów na ten temat, które z jednej strony są bardzo szeroko omawiane w kręgach stylistek brwi, ale z drugiej strony przymyka się na to oko i właściwie nadal nie wiadomo jak właściwie postępować.
Zanim jednak przejdę do meritum, przyjrzyjmy się nieco historii. Zabiegi na brwi były od zawsze domeną kosmetyczek i kosmetolożek. Wykonywało się je między zabiegami, ale w szkole zawsze panowała zasada, że najpierw farbujemy a potem depilujemy. Ta koncepcja jednak zaczęła się mocno zmieniać wraz z pojawieniem się henny organicznej, która ze względu na swoją dość kapryśną konsystencję (bardziej płynną) tworzy dużo lepsze efekty w momencie gdy brwi są wstępnie przygotowane (czyt. wydepilowane do równej linii). Wychowankom polskiego systemu nauczania od razu zjeżył się włos na głowie uznając to za błąd w sztuce. Jednak im częściej się z tym spotykały tym częściej widać było uległość w tej kwestii.
Co mówi teoria?
Stylizacja brwi jest zabiegiem naruszającym ciągłość naskórka. Choć mieszki włosowe zmieniają swoją długość w cyklu wzrostu włosa (nie są one na stałe „dziurami” w skórze) to jednak nie jesteśmy w stanie ocenić w jakiej fazie jest dany włos. Pamiętajmy jednak o tym, że oprócz samego mieszka, mamy do czynienia z naskórkiem, który jest elementem zabezpieczającym skórę przed alergenami i substancjami chemicznymi. Naruszenie tej bariery zwiększa przenikalność różnych substancji, które nie powinny się tam przedostać (szczególnie gdy mamy do czynienia z depilacją woskiem, który tworzy mikrouszkodzenia naskórka)
Na tym kończy się teoria, a zaczyna życie.
Teraz warto sobie odpowiedzieć na pytanie: czym różni się wykonanie depilacji przed koloryzacją, a tym kiedy nakładany jest produkt na niewydepilowane brwi, potem w tracie zasychania produktu wykonywane jest woskowanie, a dopiero potem zmywany jest produkt?
Odpowiedź brzmi: niczym!
Choć wszyscy zwolennicy depilacji po farbowaniu mocno krytykują nowe podejście, to jednak ich taktyka z punktu widzenia logiki niczym nie nie różni. Dlaczego? Ponieważ po depilacji woskiem warstwa rogowa naskórka została już naruszona, w związku z tym jego forma ochronna zniknęła. To samo dotyczy wszelkich zabiegów mających zwiększyć „przyczepność” barwników do powierzchni skóry. Peelingi, szczotkowanie szamponem, nawilżanie naskórka – wszystko rozpuszcza wierzchnią warstwę naskórka i sprawia, że przenikalność alergenów i substancji chemicznych wzrasta. Decydując się na tego rodzaju procedury, trzeba mieć z tyłu głowy myśl o tym, że może przyczynić się to do zwiększenia ryzyka alergii.
Co ja uważam na ten temat?
Osobiście jestem zwolenniczką farbowania przed depilacją z prostej przyczyny. Prawidłowa koloryzacja pozwala nam na przyciemnienie włosków, które wcześniej nie były widoczne np. meszki. Dzięki temu można budować brwi z włosa, a nie jedynie zamalować skórę. Tu odsyłam was do innego wpisu, gdzie wspominam o tym, dlaczego nie warto farbować skóry pod włoskami.
No comment yet, add your voice below!