Obsługa klienta w czasach zarazy

 

Stoimy pod wielkim znakiem zapytania. O zgrozo, przypomina mi się ten czas gdy rząd zamrażał sporą część branż, a my dalej staliśmy jak w rozkroku nad urwiskiem nie wiedząc co zrobić. Obsługiwać klientów czy jednak zamknąć salon i nie ryzykować. Teraz jest mnie więcej tak samo. Z jednej strony chciałoby się już wrócić do wykonywania zabiegów i zarabiania, ale nadal nie wiadomo kiedy i w jaki sposób wykonać procedurę, żeby była bezpieczna dla nas i naszych klientów. Jaka będzie teraz obsługa klienta w czasach zarazy 
„Chcę do salonu”

To już prawie dwa miesiące od kiedy spora część salonów zamknęła swoje drzwi w obawie o zdrowie swoje i swoich współpracowników. Zamknęliśmy na nie wiadomo jaki okres, bo wszystko jest uzależnione od rozwoju sytuacji. To co przez ten czas działo się na forach internetowych przechodziło ludzkie pojęcie. Wylane szambo było tak śmierdzące, że poczuli je na Wiejskiej, a Ci jak w ukropie nie wiedzą, czy zajmować się obecną niewyobrażalnie trudną sytuacją dla całej gospodarki, czy może lepiej pilnowaniem swojego wypierdzianego stołka i zadbanie o to, żeby wyborami przyklepać pewność swojej kadencji.

Sytuacja gospodarcza jest tak trudna, że aż trudno sobie wyobrazić kiedy podźwigniemy się z kolan. Jedni chcą otwierać i zarabiać na życie, inni chcą pracować bezpiecznie. Skoro już jesteśmy przy bezpieczeństwie to zastanówmy się jaka będzie nasza nowa/stara praca w salonach, kiedy już będziemy mogli wrócić do wykonywania usług? Przeanalizujmy to na chłodno, bo emocjonowanie się tym absolutnie nie ma sensu. Nic to nie zmieni, a tylko popsuje nerwy.

Ile będzie nas to kosztować?

Cały internet przepełniony jest spekulacjami na temat tego kiedy będziemy mogli otworzyć i znów obsługiwać klientki. Portale internetowe prześcigają się w klikbajtowych tytułach. Na forach znów huczy od ilości fake news/wycieków z zaleceniami zmian jakie trzeba będzie wprowadzić po otwarciu. Takie zalecenia były wydane dla każdej rozmrażanej branży, więc to kiedy zostaną wydane dla salonów kosmetycznych jest tylko kwestią czasu. Sprawdźmy w jakich cenach są na chwilę obecne środki ochrony osobistej. Zajrzałam na allegro i sprawdziłam uśrednione ceny. Oczywiście hurtownie kosmetyczne mogą oferować bardziej atrakcyjne ceny, więc ceny są tylko poglądowe.

  • maseczki około 3 zł za sztukę
  • rękawiczki nitrylowe około 30 zł za opakowanie
  • peleryny jednorazowe około 1,50 zł za sztukę
  • fartuchy jednorazowe około 10 zł za sztukę
  • Płyny do dezynfekcji od 30 do 70 zł za 5 litrów

To wszystko są oczywiście materiały, które powinny być zmieniane po każdej klientce, bo takie jest założenie środków ochrony osobistej. Dodatkowo nie powinny być wyrzucane do śmieci komunalnych, a być przechowywane w zamkniętym pojemnikach, zabierane przez wyspecjalizowane firmy i utylizowane. Wiadomo już, że chory może przechodzić zakażenie bezobjawowo, ale pozostawić wirusa na dotykanych powierzchniach przez kilka dni. Dodatkowo trzeba będzie wprowadzić przerwy między obsługiwanymi klientami, aby móc przygotować się na przyjęcie następnego. Czas nie jest z gumy, więc aby móc przyjąć tyle samo klientek co zawsze, trzeba będzie siedzieć do nocy? Czy faktycznie będzie tyle samo klientek co wcześniej? Tego jeszcze nie wiemy.

Czy jesteśmy na to gotowi?

Każdy salon kosmetyczny stosujący narzędzia wielorazowe użytku powinny być poddane sterylizacji, więc autoklaw to kolejna ważna sprawa. Czy każdy salon stylizacji brwi lub stylizacji paznokci posiada autoklaw? Oczywiście, że nie. Bo każdy sanepid w Polsce rządzi się innymi prawami. Co jest kolejnym absurdem wywołującym eksplozje emocji na forach.

Jak w takim razie salony mają spełnić wymogi Ministra Zdrowia, aby w czasie epidemii (która nie minie z dnia na dzień) obsługiwać klientki? Nie pozostaje nic innego jak czekać na ich zalecenia. Uzbroić się w cierpliwość i zobaczyć jak to będzie. Czy po zaostrzeniu obostrzeń sanitarnych ceny będą mogły pozostać na tym samym poziomie? Raczej nie sądzę. Wiem, bo właśnie wczoraj miałam okazję się o tym przekonać. Moją młodszą córkę bolał ząb. Musieliśmy iść do dentysty. Cała procedura przyjęcia była tak surrealistyczna, że aż muszę ją wam opisać.

  • Po zapisaniu na zabieg trzeba było przyjechać na umówioną godzinę.
  • Z parkingu zadzwonić i powiadomić o swojej obecności.
  • Koordynator wyszedł zmierzyć temperaturę i zaprowadził do oddzielnego pomieszczenia gdzie trzeba było ubrać się w sterylne ubranie, chirurgicznie umyć i zdezynfekować ręce
  • Dopiero po tych procedurach można było spotkać się z lekarzem.

Najciekawsze jest jednak to jak wyglądali sami lekarze. Kombinezony jednorazowe, czepki chirurgiczne, dwie maseczki, przyłbica. Oczywiście zabiegi stomatologiczne muszą spełniać medyczne standardy, ale my w salonach mamy równie bliski kontakt z klientem jak stomatolodzy. Czy przypadkiem my rownież nie będziemy musieli wprowadzić takich standardów?

Myślę, że to strach o obostrzenia wywołuje takie emocje. Kiedy czytam na forach, że przecież wszystkie zakłady kosmetyczne wiedzą lepiej o warunkach zachowania higieny i bezpieczeństwa pracy niż inne branże, to śmiać mi się chce. Kiedy sama siedzę w tej branży i wiem jakie tak naprawdę są realia. Owszem duża część salonów przestrzega zasad higieny i bezpieczeństwa pracy, ale wiem też, że niektórzy uważają, że namaczanie w płynach antybakteryjnych daje takie same bezpieczeństwo jak sterylizacja.

Bardzo trudny okres przed nami. Zastanawiam się jak Ty zamierzacie się do tego przygotować? Myślałaś już jakie zmiany wprowadzisz w salonie? Podziel się tym w komentarzu.