Dlaczego nie warto farbować skóry pod brwiami?

Na tapet wjeżdża dziś temat oczywiście na czasie, bo pytań o to, który produkt do stylizacji brwi trzyma się najlepiej na skórze dostaję całą masę, a jeszcze więcej widzę ich na forach dla profesjonalistów. Pora rozprawić się z tym demonem na zawsze. Pewnie wiele z was będzie rozczarowana, niepocieszona, a może nawet uzna, że to absolutnie nie prawda, ale takie są fakty.

Zacznijmy od tego, co nakładamy na skórę w trakcie stylizacji brwi i co właściwie na niej staramy się utrzymać.

Na chwilę obecną w kosmetykach jedynym znanym i najczęściej używanym produktem do barwienia, włosów i skóry jest składnik o nazwie fenylenodiaminy. Używa się go również w poligrafii czy farbowaniu odzieży. Zgodnie z jego kartą charakterystyki, jest to składnik toksyczny, kancerogenny i bardzo alergizujący, który ma właściwości przenikania przez skórę oraz gromadzenia się w ciele. Dlatego też na mocy prawa europejskiego jego zawartość w produktach kosmetycznych musi być ściśle kontrolowana i nie może przekraczać 6% objętości produktu.

Skoro jest taki niebezpieczny to dlaczego jest stosowany? Otóż jest bezpieczny w określonych proporcjach. Nadużywanie go może być szkodliwe dla zdrowia, dlatego też koloryzacja brwi czy włosów nie powinna być wykonywana częściej niż raz na kilka tygodni.

To może w taki razie warto używać produktu, który tego składnika nie ma? I tu mam złą wiadomość, otóż nie ma takiego produktu na rynku, który byłby trwały i nie zawierał diamin. Są farby dla alergików, nie zawierające diamin, ale dziś na tapecie jest farbowanie skóry, więc o nich innym razem. Wszystkie produkty – farby czy henny – zawierają wspomniane diaminy, a jeżeli gdzieś słyszałyście o farbie, która jest hipoalergiczna to lepiej przeczytajcie jej skład, bo ktoś ewidentnie chce was oszukać. Jedynym produktem hipoalergicznym jest Refectocil Sensitiv, ale o nim innym razem.

Skoro już wiemy, z czym mamy do czynienia to przyjrzyjmy się samej skórze.

Nasza skóra pełni funkcję ochronną. Zabezpiecza nasze narządy wewnętrzne i inne tkanki przed wirusami i bakteriami wywołującymi choroby. Dlatego też musi być stale w dobrej kondycji, więc każdego dnia regeneruje się – stare komórki się wyłuszczają, a na ich miejsce pojawiają się nowe. Taki proces trwa cały czas i nie mamy na to wpływu. Pełna odnowa komórek trwa około 28 dni. W tym czasie komórki skóry z najniższych warstw przesuwają się ku najwyższym. To, co my barwimy jest tylko wąskim wycinkiem, czyli ostatnią górną warstwą naskórka, która jako pierwsza się wymieni.

Tu się wam zapewne nasuwa pytanie „To dlaczego producenci henny organicznej zapewniają, że trzyma się ona do 14 dni?”. Kluczowe w tym zdaniu jest słowo „DO” czyli ona równie dobrze może zejść po 3, 5 lub 10 dniach. To, jak długo henna organicza czy każdy inny produkt zostanie na skórze zależy tylko i wyłącznie od konkretnej skóry i grubości jej naskórka. Producent czy skład produktu nie ma tu absolutnie znaczenia. Można to nazwać po prostu po imieniu – chwyt marketingowy. Z henną organiczną jest o tyle łatwiej, że ma ona w swoim składzie lawsonie, która penetruje głębiej naskórek niż każdy inny produkt. A o różnicach między henną, farbą i żel farbą napiszę wam już niebawem.

Teraz jednak wróćmy do głównego tematu jakim jest samo farbowanie skóry. A właściwe powód dla jakiego się to robi. Oczywiście pierwszym podstawowym powodem jest moda, ale wiemy, że moda przychodzi i odchodzi. Innym powodem jest fakt, że klientki nie chcą codziennie malować brwi, a chcą ładnie wyglądać, jednak czują potrzeby wykonywania makijażu permanentnego, więc decydują się na zafarbowanie skóry. U jednej się to sprawdzi, u innej nie i zostanie tylko rozczarowanie. Skąd to rozczarowanie? Otóż tak, jak wspomniałam wcześniej nasza skóra każdego dnia się regeneruje i wyciera, więc okazuje się, że to co miało być trwałe nie spełnia swojej roli. W dniu zabiegu brwi są idealnie wyrysowane, jest zachwyt i uwielbienie. Jednak, kiedy produkt po kilku dniach zaczyna schodzić ze skóry pojawia się psychologiczna pułapka – efekt kontrastu. Przez to, że brwi przez kilka dni były bardzo ciemne, a po zejściu produktu ze skóry stały się mniej wyraziste to nagle cała stylizacja traci na jakości. Klientka znów chce koloru na skórze myśląc, że włoski są już jaśniejsze, a to mylne spostrzeżenie. Włoski same w sobie są delikatnie transparentne, a ciemna skóra jest dla nich tłem, więc kiedy kolor schodzi ze skóry wydaje się, że i włoski są jaśniejsze.

Dlaczego w takim razie decydują się na farbowanie skóry? 80% z nich wydaje się, że ich brwi mają ubytki. Prawda jest jednak taka, że większość ich w ogóle nie ma. Widzą za to miejsca, gdzie włoski rosnąć nigdy nie będą, czyli tzw. niby ubytki. Można wystylizować brwi tak, aby tych miejsc nie było widać, a zamiast tego oczom klientki ukazała się pełna włosów brew bez zamalowanej skóry.

Można by jednak powiedzieć, że wam się tak podoba i już. Chcecie mieć kolor na skórze i basta. Uznajmy zatem, że ten efekt kontrastu was nie dotyczy. Innym i chyba najbardziej istotnym argumentem przemawiający za tym, żeby jednak nie farbować skóry jest fakt, że jest to po prostu szkodliwe. Tak jak wspomniałam wcześniej główny składnik dający kolor, czyli fenylenodiaminy jest toksyczny i kancerogenny, a na domiar złego ma właściwości przenikające przez skórę. Każdorazowo, w trakcie stylizacji brwi aplikuje się ten składnik na skórę, a pozostawiając go przez cały ten czas jego obecności na skórze, aplikujemy sobie jakąś porcję diamin do organizmu. Bez względu na modę czy estetyczne preferencję, wasze zdrowie i zdrowie waszych klientek powinno być bezwzględnie na pierwszym miejscu.

Temat trudny i jak zwykle kontrowersyjny, ale warto wałkować go wielokrotnie – tłumaczyć i uświadamiać.

Bo kiedy świadoma stylistka wykonuje swój bardzo odpowiedzialny zawód musi wiedzieć, jakie mogą być konsekwencje jej pracy. Obyście nigdy nie musiały odbierać telefonu od przerażonej klientki, u której nagle pojawią się objawy alergii, a te z was,  które miały takie przypadki wiedzą jak wielki to jest stres i dla stylistki i dla klientki. Nie mówię tu absolutnie o tym, że teraz powinnyście wyrzucić hennę organiczną do kosza i już nigdy jej nie dotykać, ale chciałabym abyście się zastanowiły czy faktycznie każda wasza klientka tego potrzebuje? Czy może warto spróbować czegoś innego? Może spróbować zafarbować same włoski nie zostawiając resztek farby czy henny na skórze? Z własnego doświadczenia gwarantuje wam, że w 90% przypadków sama koloryzacja włosów w zupełności wystarcza. Wasza w tym rola żeby być wiadomą stylistką i uświadamiać w tym swoje klientki, bo w końcu przykład idzie z góry. Już sam fakt tego, że obca osoba wam zaufała i przyszła do was, jak do specjalisty powinno nakładać na was odpowiedzialność za jej zdrowie.